Purda Wielka - email: kontakt@purdawielka.pl

Skąd wziąć pieniądze na spalarnię odpadów w Olsztynie?

Fakty sobie, a Prezydent Grzymowicz sobie

Od sześciu lat Prezydent Grzymowicz i podległy mu Prezes MPEC-u Konrad Nowak wbrew jakiemukolwiek rachunkowi ekonomicznemu twierdzą, że to prywatny inwestor sfinansuje we własnym zakresie budowę spalarni.

Już w roku 2012 Prezydent Grzymowicz tłumaczył mieszkańcom Olsztyna za zebraniu w Ratuszu, że miasto nie posiada środków w budżecie na inwestycję wycenianą na ok. 400 mln złotych. Dodatkowe zadłużenie miasta na ten cel również nie wchodziło w grę. Jedynym wyjściem była więc formuła partnerstwa publiczno-prywatnego (PPP). Już wówczas, Prezydent Grzymowicz zapewniał, że to prywatny inwestor pokryje z własnej kieszeni koszty realizacji planowanej inwestycji.

Do chwili obecnej nic się nie zmieniło w tej narracji. Zaledwie miesiąc temu, w przeznaczonym dla samorządów piśmie „Wspólnota”, Prezydent Grzymowicz mówił wprost: „Nasz MPEC ogłosił przetarg nieograniczony na pozyskanie inwestora, który w formule PPP zbuduje za swoje pieniądze instalację termicznego przekształcania frakcji palnej odpadów komunalnych w energię cieplną i elektryczną”. W przygotowanej przez olsztyński MPEC Księdze Projektu spalarni czytamy zaś: „Istotą Projektu jest fakt, iż to Partner Prywatny ponosi koszty budowy ITPO (Instalacja Termicznego Przekształcana Odpadów -przyp. red.) i Kotłowni Szczytowej oraz koszty związane ze sfinansowaniem nakładów inwestycyjnych, które odzyskuje w okresie eksploatacji (...) przez okres 25 lat”.

Tymczasem oficjalne wyliczenia i dane na temat planowanej spalarni odpadów, które olsztyński MPEC przekazał do instytucji państwowych oceniających ten projekt są sprzeczne z „ratuszowym” optymizmem i każą obawiać się najgorszego: kosztami budowy spalarni zostaną obciążeni mieszkańcy Olsztyna.

O jaki projekt tak naprawdę chodzi, czyli co ocenił NFOŚiGW?

W grudniu 2016 roku olsztyński MPEC przesłał do NFOŚiGW wniosek o unijną dotację. Pakiet przekazanych dokumentów zawierał m. in. studium wykonalności projektu sparlarniowego, pełen opis przedsięwzięcia, niezbędne wyliczenia i kalkulacje oraz wskazanie źródeł finansowania budowy spalarni. Niestety, MPEC nigdy nie udostępnił tych informacji mieszkańcom Olsztyna odrzucając ich liczne wnioski i apele oraz pomijając zupełnie aspekt „wrażliwości” społecznej, ekologicznej, a także skutki obciążeń finansowych takiej inwestycji dla lokalnej społeczności.

Jaki zatem projekt ocenili eksperci NFOŚiGW i jakie „niespodzianki” można tam znaleźć? Za czyje pieniądze ma powstać spalarnia w Olsztynie? Otóż, wbrew zapewnieniom Prezydenta Grzymowicza, spalarni z pewnością nie sfinansuje samodzielnie prywatny inwestor. Okazuje się bowiem, że w projekcie olsztyńskiego MPEC-u zapisane jest, że w inwestycję wartą ok. 410 mln złotych partner prywatny ma wnieść od 20 do 40 mln złotych gotówki maksymalnie. Jest to zaledwie ok. od 5% do 10% wartości całej inwestycji.

Ponieważ w modelu finansowym MPEC przyjął, iż partner prywatny wniesie tylko 20 mln złotych, skąd ma pochodzić brakująca kwota ok. 380 mln złotych?

Według danych przekazanych przez spółkę MPEC do NFOŚiGW okazuje się, że ok. 45 mln złotych wniesie w inwestycję Fundusz Inwestycji Samorządowych (jeden z funduszy Polskich Funduszy Rozwojowych). Do tego ma jeszcze dojść kwota 180 mln złotych unijnej dotacji pod warunkiem, że Ministerstwo Środowiska zatwierdzi ostatecznie wniosek MPEC-u. Prywatny inwestor otrzyma tę dotację na budowę spalarni „ w  prezencie” w ramach tzw. pomocy publicznej, którą musi uprzednio zatwierdzić Komisja Europejska. Dodatkowo, ponad 164 mln złotych pochodzić będzie z pożyczek i kredytów komercyjnych. Kto zaciągnie te pożyczki, w czyim imieniu i na jakich warunkach? Można jedynie przypuszczać, że będzie to olsztyński MPEC. Ale udział spółki komunalnej w powstaniu spalarni będzie znacznie większy.

Wkład MPEC-u w spalarnię odpadów

Zgodnie z informacjami przekazanymi we wniosku do NFOŚiGW, MPEC wniesie w przedsięwzięcie 100 tys. złotych gotówki, aporty rzeczowe na szacowaną kwotę ok. 66 mln złotych zidentyfikowane jako Ciepłownia Kortowo i grunt przy ulicy Lubelskiej oraz dokumentację. Eksperci NFOŚiGW wskazują jednakże, że aporty rzeczowe MPEC-u do Spółki PPP powinny także uwzględnić wartość majątku, który ma zostać wytworzony w ramach działania instalacji na biomasę. Koszt tej nowej inwestycji MPEC-u to ponad 44 mln złotych.

To jednak nie wyczerpuje rzeczowego i finansowego zaangażowania olsztyńskiego MPEC-u w budowę spalarni. Spółka komunalna nadal aktywnie zabiega o uzyskanie kredytu komercyjnego i na tym etapie rozpatruje trzy wstępne oferty. Bank BGK/PKO BP proponuje kredyt inwestycyjny w wysokości do 349 mln złotych, kredyt odnawialny do 15 mln złotych i kredyt obrotowy do 20 mln złotych. Oferta Europejskiego Banku Inwestycyjnego to kredyt w wysokości 175 mln złotych, a propozycja Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju to 349 mln złotych.

W jakim celu MPEC prowadzi te negocjacje, jeśli równocześnie zapewnia, że to prywatny inwestor garnie się sam z siebie do wybudowania spalarni za własne pieniądze? Na co ma być przeznaczony dodatkowy kredyt komercyjny na ok 350 mln złotych? Kto, w jaki sposób i przez jaki czas będzie spłacać zaciągnięte zobowiązanie?

 

Czy Prezydent Grzymowicz wie co mówi i wie co robi?

Na podstawie powyższych informacji widać wyraźnie, że rzeczywistość wydaje się zupełnie inna niż ta, którą kreuje i przedstawia mieszkańcom Olsztyna Prezydent Grzymowicz i Prezes olsztyńskiego MPEC-u.

Przede wszystkim najwyraźniej procedowany jest ciągle ten sam projekt. Tylko dlaczego w takim razie na konferencji prasowej w Ratuszu w dniu 27 lutego br., Prezydent Grzymowicz i Prezes MPEC-u zapewniali, że Ciepłownia Kortowo pozostanie w zasobach komunalnych miasta, a MPEC odsprzeda inwestorowi prywatnemu grunt przy ulicy Lubelskiej i dokumentację projektową? Przecież w projekcie ocenionym przez NFOŚiGW nie ma takich zapisów! Gdzie leży prawda?

Dlaczego do tej pory nie wiadomo jak rozłożą się udziały MPEC-u i partnera prywatnego w przyszłej spółce PPP w stosunku do wniesionych wkładów? Jak można  „realizować” projekt inwestycyjny przez sześć lat, wydawać na jego prowadzenie miliony z publicznej kasy, i nadal błądzić we mgle hipotez, warunków i przypuszczeń?! Czy to się nazywa gospodarność? Gdzie jest elementarny szacunek dla mieszkańców miasta?

Inwestor prywatny nie tylko nie sfinansuje budowy spalarni z własnych środków, ale oczekuje przede wszystkim na dotację unijną bez której nie wbije łopaty w grunt,  oczekuje na kredyty i na majątek rzeczowy komunalnej spółki MPEC zabezpieczający funkcjonowanie spalarni no i oczywiście liczy na utrzymanie swoistego monopolu na rynku śmieciowym jaki zapewnia ZGOK. W ten sposób mieszkańcy Olsztyna praktycznie sami sfinansują całą inwestycję.

Zostaną obciążeni przez 25 lat nie tylko wieloletnią spłatą zaciąganych przez MPEC i spółkę PPP kredytów i pożyczek, ale będą równocześnie utrzymywać spalarnię w opłatach za odbiór, przetwarzanie i spalanie odpadów, w opłatach za ciepło, w podatku środowiskowym i w innych daninach. W tych licznych opłatach zostanie ukryty zysk prywatnego inwestora, który dodatkowo zarabiać będzie na dopłatach na OZE i na sprzedaży energii elektrycznej. Można? Widać można.

Dlaczego Prezydent Grzymowicz nie mówi całej prawdy mieszkańcom Olsztyna? Dlaczego systematycznie odmawia udzielenia informacji publicznej i dlaczego nigdy nie spytał mieszkańców miasta czy zgadzają się na spalarnię odpadów w mieście w ramach rzetelnie przeprowadzonych konsultacji społecznych? Czy Prezydent Grzymowicz jest świadomy tego, że jako Walne Zgromadzenie komunalnej spółki MPEC odpowiada za podejmowane przez podległą mu spółkę decyzje i zatwierdza wiarygodność dokumentacji przekazywanej instytucjom państwowym?

Warto również zapytać co upoważnia Prezydenta Grzymowicza, aby bez wiedzy i zgody mieszkańców zaciągał w ich imieniu tak poważne i długoterminowe zobowiązania i to nie tylko finansowe. Czy zasadne i odpowiedzialne jest podejmowanie takich kroków na parę miesięcy przed wyborami samorządowymi?

Prezydent Grzymowicz trzyma się swoich zapewnień z 2012 roku. Nie chce zadłużyć budżetu miasta. Chce natomiast bardzo sprytnie przerzucić ten dług na domowe budżety mieszkańców Olsztyna.

Marianna Hołubowska