Wójt polityk czy wójt gospodarz?
12 października odbyło się zebranie rodziców dzieci uczęszczających do Przedszkola w Klewkach. Nic w tym nie byłoby zaskakującego, gdyby nie fakt, że zaproszenie na nie było imiennie, wrzucone do skrzynek pocztowych i jak się okazało bez wiedzy Pani Dyrektor przedszkola i nauczycieli. Wójt zaprosił nas do domu kultury, nie do przedszkola. I to już obudziło w nas rodzicach wątpliwości i podejrzenia. W programie spotkania: dowóz dzieci, monitoring przedszkola, omówienie wyników kontroli rekrutacji w przedszkolu, roczny dostęp do systemu Programu Przedszkole. Dlatego o inicjatywie wójta powiadomiona została Pani Dyrektor i Prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego w Gminie Purda. Jakież było zdziwienie rodziców, gdy na zebraniu pojawił się wójt w otoczeniu 6 dodatkowych osób. I pierwsza myśl, przyjechali nas zagadać. Od początku zebranie miało chyba taki cel. Już na początku padło stwierdzenie, że wójt chce się z nami spotykać, a nie przerzucać pismami i bardzo ubolewa nad tym, że rodzice straszą go instancjami wyższymi i organami ścigania. Przecież wszystko można załatwić dzwoniąc do urzędu. On sam sprawę dowozów wyjaśnił dzwoniąc do rodzica. Nie widzi więc potrzeby roztrząsania problemu, tym bardziej, że nie ma na sali osoby, która wysyłała do niego pisma. Jak trudno było przekonać urzędników, że jest Rada Rodziców Przedszkola w Klewkach i jako reprezentanci wszystkich rodziców chcą prowadzić dyskusję. Przecież, jak stwierdził wójt, osoby zabierając głos są miejscowe i ich dzieci nie dojeżdżają do przedszkola. Mieliśmy wrażenie, że tak ważny organ przedszkola, Rada Rodziców, jest dyskredytowany przez władze gminy. W końcu udało się osiągnąć kompromis. Od poniedziałku, czyli od 16 października, gimbus może zajeżdżać pod budynek przedszkolny.
Wiele kontrowersji wzbudził kolejny punkt zebrania. Tu właściwie wójt od razu chciał przekazać głos panu, który będzie zakładał w naszym przedszkolu monitoring. Rada Rodziców uprzedziła jednak jego wypowiedź cytując opinię GIODO , która mówi, że niedopuszczalne jest instalowanie monitoringu w klasach lekcyjnych, a więc i salach przedszkolnych. I jakież było zdziwienie nas, rodziców, kiedy usłyszeliśmy od wykonawcy, że on w swoim przedszkolu ma zainstalowane kamery w salach przedszkolnych i powie nam, jak ominąć przepisy. Przecież, według tego pana, nauczyciele na zajęciach tylko piją kawę, przez co dzieci są narażone na mnóstwo niebezpieczeństw, więc trzeba ich kontrolować. Ja i inni rodzice z naszego klewkowskiego przedszkola mamy inne zdanie. Nasi nauczyciele doskonale opiekują się dziećmi, dbają o nie. My nie mamy do nich żadnych zastrzeżeń . Nie musimy ich obserwować i robić z przedszkola „Big brothera”. A właśnie monitoring miał to umożliwiać. Każdy rodzic mógłby się zalogować do sytemu i oglądać, co robi jego dziecko, a przy okazji moje. Nie zgadzam się na coś takiego. Ów wykonawca przygotował nawet ankiety, przy pomocy których chciał wykazać potrzebę instalowania kamer i płynący z tego pożytek. Wyniki do nas jednak nie przemawiały. Tylko kilka procent odpowiadających zwróciło uwagę na bezpieczeństwo, a najwięcej na łagodzenie skutków rozstania z dzieckiem.
Wójt próbował jeszcze przekonać rodziców, żeby dzwonili do Urzędu Gminy w Purdzie ze wszystkimi problemami. Nie spodziewał się chyba, że usłyszy kilka gorzkich słów, jak pracownicy traktują rodziców, rzucają słuchawką, przerywając rozmowę, obrażając i twierdząc, że my rodzice na niczym się nie znamy.
W trakcie tej dyskusji padło, ze strony wójta, stwierdzenie, że z Panią Dyrektor jako jego pracownikiem, stosunki są poprawne. Ale w tym momencie głos zabrała Prezes Związku, która powołując się na odnośne przepisy, wyraźnie dała do zrozumienia, że dyrektor szkoły i dyrektor przedszkola nie jest pracownikiem wójta i tym bardziej jego podwładnym. Niestety została zakrzyczana przez „gminną świtę”. Czyżby czegoś się obawiano? A zaraz potem wójt poinformował nas, że właściwie to koniec zebrania, wyników kontroli nam nie przedstawi, bo jeszcze ich nie zna, nie dotarły z kuratorium. Ale zanim skończy to jeszcze pani Nosek opowie o nowym programie, który ma pomóc w pracy przedszkola. Pani Nosek chyba jednak nie przygotowała się do zebrania. Pomyliła programy i zaczęła opowiadać o jakimś programie do tworzenia projektów organizacyjnych szkół, który będzie pomagał dyrektorom w planowaniu pracy na kolejny rok zamiast o iPrzedszkolu.
W trakcie spotkania próbowaliśmy dowiedzieć się, dlaczego o zebraniu nie została poinformowana Pani Dyrektor. O dziwo, wójt stwierdził, że zrobił to celowo, bo podczas nieobecności dyrektora rodzice mogą swobodniej się wypowiadać. Czy na pewno o to chodziło? Czy nie było innego ukrytego celu? Panie Wójcie, my rodzice nie boimy się Pani Dyrektor i zawsze swobodnie możemy przy niej i z nią rozmawiać.
I na koniec ten polityk. Tak siebie określił wójt – jestem takim lokalnym politykiem. A czy nie powinien być pan po prostu gospodarzem gminy?